Wczoraj 1100kcal, spalone prawie 400.
Dzisiaj? Dziś, to żart. Wpierdalam, choć nie jestem w ogóle głodna. Nie umiem przestać. Piję właśnie pyszne smoothie ze sporym dodatkiem senesu.Oby zadziałało. Gdybym nie wydała wszystkich pieniędzy, to kupiłabym coś porządnego na przeczyszczenie. Zastanawiam się nad zakończeniem Purple Skinny Diet, skoro nawet jednego dnia nie umiałam porządnie zaliczyć.
Czuje, że nie nadaje się do tego perfekcyjnego świata. Łatwo mi prowadzić dietę, kiedy jestem w szkole. O dziwo łatwo, bo mam zajęcie. Nie czekam tylko na jedzenie albo nie jem z nudów. Nawet kiedy jadłam po 1400kcal, to chudłam. Powoli, ale CHUDŁAM. Mam kurwa siebie dość.
Dzisiejszy bilans, to około 1100kcal, może trochę ponad. Jem tak dużo. Nienawidzę tego w sobie. Szerze.
Chciałam iść na rower i spalić jakieś kalorie, ale pojawiło się to poczucie, żeby nie iść. Zostać w domku, więc zostaję.
Obejrzę Kung Fu Pandę, poczuję się tłusta jak Po, ale też bardziej wartościowa niż teraz.